W ostatnią sobotę udało mi się być częścią czarownego wieczoru. Wybrałysmy sie z koleżankami na koncert polskich piosenek, który odbył się w Sterling Heights w Cafe Prowincja. Oczywiście najważniejsze jest spotkanie ze znajomymi i wspólnie
spędzony wieczór. Czasami jednak atmosfera stworzona przez organizatorów
polskich imprez dodaje dodatkowych, niezapomnianych wrażen. Zawsze też miło jest spotkać rodaków, których już znamy albo dopiero poznajemy.
Dla mnie osobiscie był to tym razem również wieczór wspomnień. Poprzez wspólne śpiewanie polskich przebojów udało mi się przenieść myślami do kraju ojczystego, do lat młodzieńczych. W czasach liceum spędziłam wiele wieczorów na ławce pod blokiem,
gdzie przy gitarze śpiewalismy z przyjaciółmi takie piosenki jak
"Przeżyj to sam", "Blues", "Lato,
lato wszędzie", "Oprócz błękitnego nieba" czy "Nie płacz Ewka", które udało mi się ponownie usłyszeć w sobotę w Cafe Prowincja. Usłyszeliśmy i przeboje generacji mojej
mamy ("Najpiękniejsza w klasie", "Nie zadzieraj
nosa", "Ładne oczy masz", "Iść, ciągle iść w stronę słońca","Mamy po 20 lat", "Od
rana mam dobry humor", "Małgośka", "Poszłabym za
tobą"), które też nie są mi obce i tak samo dobrze nadają się do śpiewania w towarzystwie. Niektóre
piosenki są po prostu niezapomniane, między innymi "Lato z komarami", "Chałupy", "W taką ciszę", "Córko rybaka", "Ach te
baby".
Zespół zorganizowany specjalnie na
ten wieczór zaśpiewał dla nas wyłącznie z dobrego serca i pasji dla muzyki polskiej. Członkowie tego zespołu
to Justyna, Marzena, Anna, Paulina, Paweł, Zenek & Maciek. Chciałam
tylko dodać, że Justyna, główna organizatorka, ma prawdziwy
talent muzyczny i niesamowity glos. Jest zdecydowanie osobą, która wiele wnosi do życia naszej Polonii.
Łatwo było zacząćśpiewanie, ale ciężej było je zakończyć. Nastrój udzielił się nawet prowadzącemu, Andrzejowi, który też zaśpiewał nam kilka piosenek.
Ja z kolezankami. Od lewej: Grazyna, ja i Marzena.
W niedzielę8 lipca 2012, koło góralskie'Morskie Oko' zorganizowało piknik w 'Wanda Park'w Sterling
Heights,Michigan(okolice Detroit).'Morskie Oko' to grupa przyjaciółskładająca sięz około30 osóbw różnym wieku.W maju upłynęło 5 lat działalnościgrupy.
'Wanda Park' to dosyć duży teren rekreacyjny z pasem drzew w części północnej, w
którym istnieje niewielkie wzniesienie z trzema budynkami gospodarczymi.Znajduje sie tam kilka boisk
piłkarskich, wykorzystywanych często przez klub sportowy 'BiałyOrzeł' (http://whiteeaglesc.com/ ).
Niemal w każdą letnią niedzielę odbywają siętupikniki
oraz temu podobne imprezy organizowane przez polonijne grupy, które w ten
sposóbpopularyzująswoją działalnośći zbierają funduszena swoje cele.Organizatorzy sa zawsze
bardzo wdzięczni za liczne uczestnictwo oraz wsparcie, które
motywuje ichdo dalszegozaangazowania iwytrwałej ciężkiejpracyzarównoogólniew polonijnych organizacjach jak
i w realizacji samego przedsięwzięcia.
Wracając do
pikniku z 8 lipca chcialbym wzmienic kilka slow o pogodzie. Tegoroczne
lato połagodnej zimie
charakteryzuje sięchronicznymi
upałami, z deszczem tylko w czasie burz i temperaturami sięgającymi często od
34 do nawet 38 stopni C.Jeżeli
wilgotnośćpowietrza jest wysoka,przy takich temperaturachwprost nie ma czym oddychać.Górale jednak słynąz dokładnych, długoterminowych prognoz
pogody,co szczególnie sprzyja
w planowaniu imprez pod chmurką.Prognozana 8ego lipca sprawdziłaimsiębezbłędnie, gdyżta lipcowa niedziela była wyjątkowo
przyjemna, co z pewnościąwpłynęło
na licznąfrekwencjęuczestników. Według nieoficjalnych
źródeł uczestniczyłook.400 osób.
Dzielna obsługa kuchni odpowiedzialna za nakarmienie wszystkich głodnych
nie miałaz tym zadaniemkłopotów.Oferowano wiele smacznych dań, między
innymi i bez niespodzianki oczywiście 'placek po zbójnicku' oraz baraninę.Obsługa baruzaśdbała
o to,aby nikt nie cierpiałna odwodnienie organizmu,serwując
napoje chłodzące, 'góralskąmiodówkę'
iżywieckie piwo.
Dla
miłośników muzyki i tańca grałiśpiewałzespół'Test'.Przyznam szczerze,że niejest to100%-wa góralska kapela, ale'jak sięnie ma,co sięlubi,to sięlubi,co sięma'.
Jeśli chodzi o wiek
uczestników, todominowała grupa
raczej po 40-tce, nie mniej jednak nie zabrakłoireprezentantów
młodszejgeneracji. Jedna z nich
to Paulina Kowalczyk,osobamiła, pełna osobistego wdziękui zpoczuciem
humoru.Ta studentka pierwszego
roku WSUtańczy w polonijnym
zespole folklorystycznym 'Polanie',a
w dodatku jest tegorocznąMiss
Polonia, który totytułodebrała w Nowym Jorku.Bez wątpieniaPaulinanależy do tychmłodych,wspaniałych ludzi,którzy nie zapomnąo własnym pochodzeniu i będąnas zawsze godnie reprezentować.
Tegorocznypiknik górali 'Morskiego Oka'to według mnie to kolejna bardzo udana
letnia impreza. Gorące podziękowania za troskęi ogromny trud dla gospodarzyijednocześnie organizatorów,
dzięki którym tyle wiary miało sięw
tęniedzielęgdzie spotkać, wymienićdoświadczenia, spostrzeżenia, opinie,czy po prostu porozmawiac.Gratulacje i ze zniecierpliwieniem
czekamy na następny.
Na zdjeciach; min. Paulina, Marysia,
Krzysztof, Stefan oraz wiele innych osob których imion nie dałem rady
zapamiętać,za co przepraszam.Do zobaczenia.
Doroczny Polski Festiwal przy Parafii Matki Boskiej Czestochowskiej
Tradycyjnie juz w pierwszy weekend czerwca odbył się kolejny festiwal parafii 'Our Lady of Czestochowa', mieszczącej się w Sterling Heights w stanie Michigan. Byłoby nie na miejscu nie wspomnieć o tym wydarzeniu na blogu internetowym.
Dla czytelników spoza USA kilka słów wyjaśnienia na temat tego rodzaju imprez. Parafie organizują przynajmniej raz w roku letni festiwal, który ma na celu m.in., zaprezentować talenty, umiejetności, poświęcenie oraz zaangażowanie parafian. Zapraszane są folklorystyczne zespoły taneczne, które prezentują swoje repertuary, organizowany jest 'pchli targ' z podarowanych fantów, głównie książek, porcelany czy drobnych wyrobów artystycznych. Wypiekane są również ciasta, przygotowuje się smaczny obiad, ustawia się namiot z napojami i różnymi rozrywkami dla najmłodszych uczestników, itp. Dochody z tego niesamowicie pracochłonnego przedsięwzięca mają pokryć jego koszty oraz ulżyć niebagatelnym wydatkom parafialnym. Jego sukces uzależniony jest od frekwencji gości. Dodam, gości, którzy zostawią w domu 'jadowite węże', które czasem rezydują w kieszeniach i w ten sposób bardzo utrudniają sięganie po portfel. Koncept z pewnością nie jest nowy, jednak nie wiem czy stosowany w Polsce, stąd to krótkie wyjaśnienie.
Ponieważ wieksza część festiwalu odbywa się na zewnątrz, należy dodać, że pogoda ma duży wpływ na sukces imprezy. Tym razem istniała groźba fatalnej aury. W piątek pogoda była tragiczna, było zimno i padał deszcz. W sobotę jednak rozpogodziło się nieco, mieliśmy przelotne opady i temperaturę około 23 stopni C., a w niedzielę było już cieplej z tylko sporadycznym kilkuminutowym deszczem. Negatywnym elementem okazał się dosyć silny wiatr, który targał fryzury, zrywał peruki i dosyć szybko studził gorące dania.
Jak się okazało, nienajlepsza pogoda nie miała jednak żadnego ujemnego wpływu na samopoczucie uczestników. Było dużo smacznego jedzenia i, na przykład, po placki ziemniaczane trzeba było stać w kolejce jak po mięso w PRL-u. Występowała też nasza wspaniała młodzież, począwszy od najmłodszych 'Mireczków' do najstarszych 'Dunajca' i 'Czarnego Dunajca', jak również lokalny zespół 'Rytm', który dotrzymywał towarzystwa tancerzom.
Wraz z ogromną ilościa gości, tegoroczny festiwal był absolutnym sukcesem gospodarzy i organizatorów. Trzeba tu napomnieć, że niektórzy goście niekiedy maja okazję spotkać się i odnowić kontakty tylko raz w roku, tylko z okazji festiwalu, więc dla wielu festiwal jest ważną datą. Należą się więc ogromne i serdeczne podziękowania dla organizatorów za czas i wysiłek, który bezinteresownie włożyli w to przedsięwzięcie. A tym wszystkim, którzy z różnych powodów nie dotarli w tym roku, głęboko współczujemy, mając jednocześnie nadzieję, że zobaczymy ich za rok.